Natalia pyta mnie w mailu, jak wyglądał mój pierwszy kontakt z Francją i czy można nauczyć się mówić dobrze po francusku, nie wyjeżdżając do krajów francuskojęzycznych. Zacznę od drugiej części pytania.
Moim zdaniem można i żywym dowodem na to jest kilka moich uczniów. Kiedy zaczynałam z nimi współpracę byli już na poziomie B2, który osiągnęli wyłącznie z pomocą polskich nauczycieli, bez wyjeżdżania na dłużej za granicę. Także ciężką pracą można wiele osiągnąć. Kluczem do sukcesu w tym przypadku jest otaczanie się ze wszystkich stron językiem (należy czytać, mówić, słuchać, oglądać a nawet śpiewać po francusku;)). Niestety jest jedno małe "ale". Osoby, które nigdy nie miały kontaktu z żywym językiem, często mówią dość "książkowo", używają literackich struktur, wyszukanego słownictwa, którego nie używa się na co dzień. Mimo że lekko "sztuczny", ich francuski jest jak najbardziej komunikatywny, więc cel został osiągnięty :)
Jednak jeśli chcemy wskoczyć na wyższy poziom, to oczywiście wyjazd do Francji lub innego kraju francuskojęzycznego jest niezbędny. Otaczając się frankofonami, nauczymy się języka potocznego, dzięki czemu nasz francuski stanie się bardziej dynamiczny. Będziemy czuć się swobodniej, zyskamy większą pewność siebie.
Podsumowując, nie uważam, żeby wyjazd za granicę był konieczny do opanowania języka w stopniu nawet bardzo dobrym, ale na pewno jest on wskazany :)
Jednak jeśli chcemy wskoczyć na wyższy poziom, to oczywiście wyjazd do Francji lub innego kraju francuskojęzycznego jest niezbędny. Otaczając się frankofonami, nauczymy się języka potocznego, dzięki czemu nasz francuski stanie się bardziej dynamiczny. Będziemy czuć się swobodniej, zyskamy większą pewność siebie.
Podsumowując, nie uważam, żeby wyjazd za granicę był konieczny do opanowania języka w stopniu nawet bardzo dobrym, ale na pewno jest on wskazany :)
A tymczasem wracając do pierwszej części pytania...
Pierwszy raz wyjechałam do Francji w pierwszej klasie liceum na wymianę międzyszkolną. Dopiero co zaczęłam przygodę z językiem francuskim, więc na miejscu głównie porozumiewałam się po angielsku. Oprócz zwiedzania, spędziłam weekend w prawdziwej francuskiej rodzinie i liznęłam trochę kultury.
Po liceum poszłam na studia, na filologię romańską. Po roku stwierdziłam, że nie mówię tak płynnie po francusku jakbym tego chciała. Stąd zrodził się pomysł wyjazdu do Francji na wakacje, aby pracować jako opiekunka do dzieci. Złapałam bakcyla i później pracowałam jeszcze trzykrotnie jako fille au pair (Francja, Belgia, Szwajcaria). W między czasie wyjechałam na półroczne stypendium do Pragi. Nauka francuskiego u Pepiczków okazała się mało owocna, za to życie w Pradze jak najbarziej ;) Na piątym roku studiów wyjechałam na kolejne stypendium, tym razem do Francji, do Rennes. Miałam zostać tylko na semestr, ale tak mi się spodobało, że poprosiłam o przedłużenie stypendium i udało mi się zostać na cały rok. W chwili obecnej od ponad 4 lat mieszkam w Bretanii, w Vannes. Voilà, c'est mon histoire :)
A jak było z Wami i nauką francuskiego??
Pierwszy raz wyjechałam do Francji w pierwszej klasie liceum na wymianę międzyszkolną. Dopiero co zaczęłam przygodę z językiem francuskim, więc na miejscu głównie porozumiewałam się po angielsku. Oprócz zwiedzania, spędziłam weekend w prawdziwej francuskiej rodzinie i liznęłam trochę kultury.
Po liceum poszłam na studia, na filologię romańską. Po roku stwierdziłam, że nie mówię tak płynnie po francusku jakbym tego chciała. Stąd zrodził się pomysł wyjazdu do Francji na wakacje, aby pracować jako opiekunka do dzieci. Złapałam bakcyla i później pracowałam jeszcze trzykrotnie jako fille au pair (Francja, Belgia, Szwajcaria). W między czasie wyjechałam na półroczne stypendium do Pragi. Nauka francuskiego u Pepiczków okazała się mało owocna, za to życie w Pradze jak najbarziej ;) Na piątym roku studiów wyjechałam na kolejne stypendium, tym razem do Francji, do Rennes. Miałam zostać tylko na semestr, ale tak mi się spodobało, że poprosiłam o przedłużenie stypendium i udało mi się zostać na cały rok. W chwili obecnej od ponad 4 lat mieszkam w Bretanii, w Vannes. Voilà, c'est mon histoire :)
A jak było z Wami i nauką francuskiego??
No comments:
Post a Comment